Strach przed tym co może się stać niszczy najpiękniejsze marzenia….

Rok 2023 – jeszcze kilkanaście godzin i będzie wspomnieniem. Na koniec roku zaczynam analizować i wspominać minione miesiące: co się działo, co zmieniło, co udało się zrealizować czego mnie ten rok nauczył, jak doświadczył…….  Lubię takie podsumowania, bo pozwalają mi na wszystko spojrzeć z perspektywy i z lekkim dystansem.

Podróże sprawiły, że jestem bardziej świadoma siebie. W drodze dowiaduję się o sobie więcej niż gdziekolwiek indziej. Dzięki temu zyskałam postawę ” Mogę to osiągnąć” Moim celem życia jest przeżyć je, maksymalnie bez ograniczeń. Czasami towarzyszy mi strach, ale pokonując go sięgam po nowsze i bogatsze doświadczenia. Lubię gdy moje stopy wieczorem mają ślady pokonanej drogi, często brudne od kurzu czy nawet z odciskami na piętach. Żyję chwilą i doświadczam życie całą sobą. Kiedy siedząc z moim pamiętnikiem w ręce przeglądam kartkę po kartce szczerze uśmiecham się do siebie i wiem, że to był kolejny udany rok…

Rok zaczęłam od wizyty w Beskidach, a dokładniej od wizyty w miejscowości Istebna w Beskidzie Śląskim, gdzie na wysokości 760m.n.p.m znajduje się schronisko Stecówka. Dojazd do Przełęczy Kubalonka, z której wyruszamy nie sprawia o tej porze roku żadnego problemu. Podejście do schroniska jest bardzo przyjemną trasą. Po drodze mijamy Dorkową Skałę i mamy widok na Jezioro Czerniańskie. Po 3 km docieramy do schroniska Stecówka. Jest to schronisko prywatne wokół którego roztacza się piękny widok na całą okolicę. Towarzysząca nam cisza, szum drzew, biały puch skrzący się na otwartych przestrzeniach i niezapomniana panorama gór plus świeże powietrze wzmaga nasze apetyty a te z przyjemnością zaspakaja ku naszej uciesze gospodyni schroniska pysznym żurkiem i słodką szarlotką.

Luty

Uciekając z zimowego klimatu lecimy do Dubaju. Ponieważ jest to tylko miejsce przesiadkowe, spędzamy tu dwa dni i kolejny dzień w drodze powrotnej. Jak wiele atrakcji możemy zobaczyć, przeżyć w tym miejscu trudno opisać więc odsyłam do mojego wpisu o podróży do tego jednego z największych miast Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Dubai Marina to dzielnica leżąca na południowym zachodzie miasta, którą możesz kojarzyć ze zdjęć błękitnej wody i drogich jachtów z lasem wieżowców w tle. To jedna z tych dzielnic Dubaju, w której czuje się europejskiego ducha i gdzie turyści pojawiają się, żeby zobaczyć życie miasta w pigułce. Największe wrażenie zrobił na mnie Meczet Szejka Zayeda. Jest to niewątpliwie wspaniałe dzieło architektury. Po wejściu do tej przepięknej, śnieżno białej Świątyni, stałam jak zahipnotyzowana. Poczułam się jak w baśni 1000 i 1 nocy. Coś zupełnie nierealnego. Nie jestem pewna, czy potrafiłabym opisać piękno Meczetu Szejka Zayeda słowami, ani czy zdjęcia mogą oddać to, co widziały moje oczy. To jedno z najpiękniejszych miejsc w Emiratach i jedna z największych atrakcji turystycznych świata.

Osobiście nie jestem w stanie znaleźć ani jednej rzeczy, która mi się tutaj nie podobała. No może jedynie poza nadmiarem osób z “patykami do selfie”. Szkoda tylko, że sam inicjator Szejk Zayed nie doczekał ukończenia swego arcydzieła, bo na prawdę jest z czego być dumnym.

Będąc w Dubaju nie wypada nie zajrzeć do dzielnicy Downtown Dubai, której najważniejszą atrakcją jest najwyższy na świecie wieżowiec Burj Khalifa. Jego długość przekracza 800 metrów (to tak, jakbyśmy postawili na sobie mniej więc cztery Pałace Kultury i Nauki albo wrocławski wieżowiec Sky Tower) i widać go z każdego zakątka miasta. Można też spojrzeć na miasto z jego perspektywy, wjeżdżając na tarasy widokowe na 124. i 125. piętrze Burj Khalifa.

Centrum handlowe Dubai Mall – jedno z największych takich miejsc na świecie z ponad 1200 sklepami i 120 restauracjami. Wieczorami na placu między centrum a wieżowcem Burj Khalifa, mogliśmy obejrzeć pokaz multimedialnych fontann Dubai Fountain, których show w takt muzyki odbywa się na tafli sztucznego jeziora Burj Lake.

Wycieczka po Starym Dubaju, pozwoliła nam dotrzeć do dzielnic leżących przy kanale Dubai Creek. Spacerując dotarlismy do tradycyjnych arabskich targów i przepłynelismy tradycyjną abrą na drugą stronę kanału. Dotarlismy na Targ i stragany z lokalnymi przyprawami.

Różnorodność w spełnianiu podróżniczych marzeń i konsekwencja w realizacji głównego celu. Te słowa najlepiej oddają nasze wyjazdy w minionym roku.

Kolejne pełne barw, głosne i intensywne są Indie. Chcę napisać tu tylko tyle Indie są krajem które albo się pokocha albo znienawidzi. Mnie osobiście skradły serducho. Przez przepiękny złoty pałac symbol Hinduizmu w Amristarze,

poprzez Udajpur miasta gdzie kręcono film z Jamsem Bondem

kolejnym przecudownym mieście Jodhpur zwanym niebieskim miastem z gamą wielu kolorów niebieskich od błękitu, granatu, szafiru do rozbielonego niebieskiego aż do turkusowego.

Następnie lecimy do miasta kultowego dla wszystkich czczących religię hinduizmu do Waranasii. To tutaj w słynnej rzece Ganges odbywają się przez całą dobę najważniejsze rytuały mieszkańców Indii. Od chrztu poprzez oczyszczające kąpiele, rytuały uzdrawiające z chorób aż po zanurzanie ciał w ostatniej drodze do sziwy ( łaskawy, przychylny) w drodze do ostatecznej bramy wieczności.

Kwiecień

I wreszcie długo wyczekiwany jeden z 7 cudów świata Tadz Mahal.

Jest to przepiękny przykład hołdu złożonego swojej ukochanej po jej śmierci. Budynek przepięknie bogaty architektonicznie w mistycznym wymiarze. Z kunsztownymi zdobieniami, na najwyższym poziomie.

Wykorzystywanie szans, odkrywanie możliwości to dają mi podróże. Wykorzystuję najlepiej każdą szansę, jaką życie ma do zaoferowania.

Kontynuujemy naszą podróż dalej. Tym razem lecimy na Malediwy. Można zadać sobie pytanie… czy to raj na ziemi? Z pełnym przekonaniem stwierdzam, że tak. A co tutaj zobaczyliśmy? Przepiękne białe plaże, bogactwo flory i fauny. Doświadczyliśmy ciszy i spokóju. Pobyt tutaj pozwolił nam odpocząć i pobyć sam na sam z dziewiczą naturą, z samym sobą.

Brak strachu przed próbowaniem czegokolwiek. Mając takie nastawienie, zawsze staram się wykorzystać każdą pojawiającą się okazję, bez względu na to jak jest trudna.

Kwiecień- druga połowa

Podczas naszej tygodniowej wycieczki po Sardynii postanowiłyśmy udać się na północ wzdłuż zachodniego wybrzeża. Podróż ułatwiło nam podróżowanie wynajętym autem. Codziennie spędzałyśmy czas w innym miejscu zwiedzając przepiękne plażę, z których słynie Sardynia. Pijąc aperitif we włoskich kafejkach, zajadając przepyszna pizzę. Czasem spacerowałyśmy po malowniczych miasteczkach z fasadami pomalowanymi na barwne kolory, a nawet udało nam się przejść jednym z największych kanionów w Europie.

Spędziłyśmy  jedną noc na Wyspach Maddalena , aby w pełni się tym miejscem delektować. Do archipelagu Maddalena można dość łatwo dotrzeć . Promy kursują co 30 minut. A wyspa jest warta zobaczenia.

Ludzie mogą mnie oceniać i szufladkować jako osobę nieodpowiedzialną, bujającą w obłokach, ale nie obchodzi mnie to. To moje życie i nie pozwolę nikomu nim sterować. Zbiorę tyle wspomnień, ile uda mi się zgromadzić. Podróże wzbogacają mnie o doświadczenia i uczą pokonywać strachy i obawy. Na starość, nie chcę się zastanawiać, dlaczego czegoś nie zrobiłam.

Maj

Jeżeli się czegoś obawiam, to próbuję to w sobie pokonać. Strach ma wielkie oczy…. słyszałam jako dziecko. Oswajam więc ten strach i robię to czego się boję. Efektem pokonywania mojego strachu jest samotna podróż od początku do końca trasą R-10 wzdłuż polskiego wybrzeża. Od Świnoujścia na Hel. Podróż moja trwała 7 dni. W ciągu tygodnia przejechałam samotnie na rowerze 460 km. Spałam pod namiotem każdego dnia. Wiozłam cały ekwipunek na rowerze. Miałam ze sobą namiot, śpiwór, kuchenkę gazową i potrzebne naczynia do gotowania. Towarzyszyła mi niesamowita ekscytacja i radość z każdego pokonanego kilometra. Poznawałam cudownych ludzi na swojej drodze. Po nocy spędzonej samotnie na dziko pod namiotem stwierdziłam, że teraz mogę wszystko. Pokonałam strach, obawę, że nie dam radę i uwierzyłam w siebie. Mocniejsza w wiarę w swoje możliwości wróciłam z nowym doświadczeniem.

Czerwiec

Zakopane zazwyczaj odwiedzałam zimą przy okazji zawodów skoków narciarskich. To właśnie Zakopane najczęściej kojarzymy gdy myślimy o górach w Polsce. Tym razem udało się odwiedzić tę stolicę zimową nieco wcześniej. Samo centrum nie było miejscem gdzie chcieliśmy spędzić ten niedzielny, słoneczny dzień. Udaliśmy się w okolicę Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Droga, która łączy centrum Zakopanego z Tatrami, to piękna ulica Strążyska. Ten wiodący do Doliny o tej samej nazwie trakt góralski jest wyjątkowo urokliwy. Znajdują się tutaj zarówno stare drewniane budynki, jak i nowoczesne konstrukcje. Jest to jedna z najstarszych ulic – jej historia sięga XIX wieku.  Miejscem, które warto odwiedzić na ulicy Strążyskiej, jest niewątpliwie Karczma Żabi Dwór. Jej nazwa ma niezwykłą historię – wg podań, pewnego letniego wieczoru, ówczesnego właściciela tego domostwa odwiedził Józef Piłsudski, który słysząc rechot żab zasiedlających pobliskie mokradła, nadał budynkowi nazwę Żabi Dwór. 

Lipiec

To, co o tej porze roku w gminie Gołcza można podziwiać, to z pewnością pola lawendy. Są to niewątpliwie najpiękniejsze uprawy. Najwięcej lawendowych pól można spotkać w miejscowości Krępa w gminie Gołcza. Rozciągają się tam malownicze widoki przypominające Prowansję.

Nie chcę patrzeć wstecz na moje młodsze lata i zadawać sobie pytanie: co jeśli. Mogę żyć tylko jednym życiem i zamierzam wykorzystać je jak najlepiej. Czy można to nazwać szaleństwem….. Cieszę się każdym dniem, każdą chwilą.

Sierpień

To było marzenie z lat młodzieńczych- pojechać na festiwal Woodstock. Wiadomo jakie opinie wówczas docierały poprzez media do nas a właściwie naszych opiekunów. Nic więc dziwnego, że festiwal Woodstock (tak w latach 90- tych nosił nazwę) miał nieprzychylne recenzję. Ale teraz gdy już mogę sama decydować gdzie spędzam swój czas, z entuzjazmem wybieram się na ten festiwal.

Jak się okazało Pol’and’Rock 2023, nazwany został Najpiękniejszym Festiwalem Świata odbył się na terenie byłego lotniska Czaplinek-Broczyno w woj. zachodniopomorskim. Na dwóch scenach zagrało kilkudziesięciu artystów z Polski i ze świata, w tym Apollo 440, Bullet for My Valentine, Spin Doctors, Lady Pank, Zalewski i Brodka, Kwiat Jabłoni. To było niesamowite, niepowtarzalne wydarzenie. Wracam zachwycona.

Wrzesień

Ameryka Południowa to wbrew pozorom jeden z mniejszych kontynentów. Na jego powierzchni rozlokowanych jest zaledwie trzynaście państw. My zaczynamy od wizyty w Peru. Największą atrakcją jest Święta Dolina Inków – Sacred Valley, z wieloma ciekawymi miejscami związanymi z ich fascynującą kulturą. Niepodważalną atrakcją, która należy do jednych z 7 cudów świata jest oczywiście Machu Picchu.

Nie byłoby Peru bez Tęczowych Gór o których więcej na moim blogu. Ale dla mnie to kolejny cud świata. Kto wie, może kiedyś tam trafi….

Wszystko co mamy jest tu i teraz. Wczoraj jest już wspomnieniem, a jutro tajemnicą. My ruszamy dalej przez Amerykę Południową, do barwnej Kolumbii.

Kolumbia kraj barwny, roztańczony, czasem z niechlubną, trudną historią, którą mają już za sobą. Chociaż mit i sława bossa narkotykowego Pablo Escobara w popkulturze wciąż jest obecna, to ten kraj przechodzi dużą transformację i zmiany dostrzegalne są już w całym kraju. My tymczasem zwiedzamy Medellin z kolorową dzielnicą Comuna 13

Kolejnego dnia jedziemy do Guatape z górą El Penon, której schody tworzą zygzakowaty wzór suwaka.

Salento barwne miasteczko zachęca do spacerów…

Kolumbia to również okazja do wyprawy na trekking przez park gdzie podziwiamy woskowe palmy osiągające wysokość do 60 metrów. A wszystko to znajduję się w pięknym otoczeniu Andów.

Nieopodal w miasteczku kolorowym jak w bajkowej scenerii pijemy jedną z najlepszych kaw w Kolumbii. Na tym obszarze znajduje się najwięcej plantacji kawy.

Pażdziernik

Odkrywajmy świat dalej, lecimy do Brazylii. Brazylia to największy kraj Ameryki Południowej (zajmuje prawie połowę kontynentu) My zatrzymujemy się w Rio de Janeiro. Niezwykła różnorodność krajobrazów na terenie tego miasta robi wrażenie. Nie bez powodu jest uważane za najbardziej atrakcyjnym miastem w Brazylii. Ilość atrakcji tych największych wypełnia nam cały tydzień pobytu w mieście . Pomnik Chrystusa Odkupiciela ( jeden z 7 cudów świata) to ikoniczny symbol Rio, ze spektakularnym widokiem na miasto.

Pao de Acucar po polsku nazywana Głową Cukru. Powstała z jednorodnej skały granitowo – kwarcowej, która wyrasta wprost z Oceanu Atlantyckiego. Głowa Cukru znajduje się u ujścia zatoki Guanabara i wystaje na wysokość 396 m.n.p.m. W 2006 roku na tym terenie utworzono Pomnik Przyrody Góry Cukrowej i wzgórza Urca. W 2012 Pao de Acucar zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Na szczyt wjeżdża się kolejką linową.

Plaża Copacabana to obowiązkowy punkt zwiedzania Rio.

Schody Escadaria Selaron to jedno z takich miejsc, które trzeba zobaczyć będąc w Rio de Janeiro. Kolejka do schodów żeby cyknąć fotkę to tu normalka. Barwne płytki zdobiące te schody to coś fenomenalnego, dodają charakteru temu niezwykłemu miejscu, muzyka grana na żywo przez ulicznych grajków. Zapach świeżo pażonej brazylijskiej kawy i przepis na magiczny klimat miasta, który zostanie w naszych głowach na długo mamy gotowy.

Rio de Janeiro jest bez wątpienia najpiękniejszym miastem na świecie – tak opisuje to miasto pewien popularny przewodnik. I tym razem wcale nie przesadza. Rio nie bez powodu określane jest Cidade Maravilhosa (Cudowne Miasto).

Nie bez powodu też uważane jest za jedną z najważniejszych atrakcji Brazylii. W tym przypadku miliony turystów się nie mylą. Chociaż w Brazylii ciekawych miejsc jest co niemiara, drugiego takiego miasta nie znajdziemy. Ani w tym kraju, ani w żadnym innym.

Listopad

Wróciłam do starej dobrej tradycji wyjazdów w nasze polskie góry. Chodzenie po górskich szlakach póżną jesienią jest pewnego rodzaju wyzwaniem, trzeba wyruszyć wczesnie rano ponieważ dzień jest dosyć krótki. Tym razem jedziemy w Beskid Żywiecki. Podróżowania w naturze, odkryłam, że daje mi to zupełnie inną energię niż zwiedzanie kolejnych ruin.

Mam milion myśli w głowie – jest kilka rzeczy które pragnę i kilka które chciałabym zrealizować w nadchodzącym roku. Na pewno są to podróże. Chciałabym również mieć więcej czasu na blog i na zdjęcia – jest to coś, co sprawia mi ogromną satysfakcję i daje inspiracje. Jest jeszcze kilka większych i mniejszych marzeń, ale nie będę o nich opowiadać… jak się spełnią to dam znać! Kiedy kilka dni temu siedziałam na sofie z moim dziennikiem, w którym spontanicznie piszę wszystko co siedzi w mojej głowie, te wyrzucane myśli dokładnie pokazały mi, w jakim kierunku chcę iść w kolejnym 2024 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *